- A czy rower dzisiaj to jest dobry pomysł? - zapytała Lepsza Połowa, wyglądając przez okno (pełno śniegu). - Oczywiście, przecież jadę chodnikiem. :)
Już po wszystkim nie chciałem jej stresować, że na polnej drodze koło wpadło w zasypana śniegiem koleinę a ja przewróciłem się i obiłem kolano, że śnieg tak zacinał, że policzki bolały, że po dwóch godzinach walki o kawie zaczynało mnie odcinać... Grunt, że było fajowo, a jak było i tak się domyśla. :)
Zdiagnozowałem u siebie "Zespół Przemęczenia Stałą Trasą". Objawy: kręcenie bez frajdy. Jest kilka na to sposobów: zmiana kierunku, odstawienie roweru, kupno nowego gadżetu, rozgłośnić mp3 itp. Wybrałem zwiedzanie nowej drogi rowerowej do Rosówka. Ścieżka bardzo przyjemna. Udało mi się nawet wykręcić na środkowej tarczy 47km/h - ale to z wiatrem więc się nie liczy. :P
Stara pętla. Niestety nie włączyłem licznika (dopiero w połowie). Dystans znany, czas przybliżony. To właśnie na tę trasę zaopatrzyłem się w czołówkę, ale w totalnej ciemnicy (las i asfalt) miałem wrażenie, że biegnę w otchłani.
Chłopaki z Garmina coś tam porobili i licznik przestał gubić ślad! No szok i niedowierzanie. Ale działa i teraz z licznika pierwszy raz w 100% jestem zadowolony (Edge500).
Dzisiejsza pętla cała wg kreski jaką mi wyświetlał ekran - nareszcie jest normalnie. :) Do domu przez miasto
Z plecakiem do pracy. Blat okazał się całkowicie zużyty i teraz kręcę młynka na środkowej tarczy (27km/h i kad. 110). Teraz to mam "atomowe" przyspieszenie...
Trochę lepiej. Goniłem rowerzystów. ;) Z czego jestem zadowolony to już odczuwalna różnica w zmęczeniu organizmu w stosunku do początku stycznia. Pora na sprawdzian.
...przed samochodami - bezcenne. :) Akcja: Jak zwykle jadę między stojącymi w korku samochodami pod światła. Ustawiam się przed pierwszym i robię sobie stójkę (do zielonego ok. 30s., szkoda się wypinać). Żółte - daję pełną moc na nogę i...TRRRAACH! łańcuch przeskakuje, noga spada w dół, a ja o mało nie wykładam się przed samochodami.
Kurna, jeszcze najgorszego syfu nie było a coraz więcej części do wymiany. Ostatecznie będę jeździł emerycko. ale łańcucha teraz nie zmienię...
Z innej beczki: Szczecińskie Bulwary chyba najładniejsze są nocą, kiedy jeszcze oświetlenie działa. Jest na nich świetna ścieżka rowerowa, która zimą jest zawsze pusta, a latem zawsze pełna rolkarzy i spacerowiczów.