Wpisy archiwalne w kategorii

0-50km

Dystans całkowity:19117.14 km (w terenie 1174.93 km; 6.15%)
Czas w ruchu:790:03
Średnia prędkość:23.95 km/h
Maksymalna prędkość:68.60 km/h
Suma podjazdów:8497 m
Maks. tętno maksymalne:179 (96 %)
Maks. tętno średnie:161 (86 %)
Suma kalorii:23697 kcal
Liczba aktywności:580
Średnio na aktywność:33.02 km i 1h 22m
Więcej statystyk

Strzałowska wieczorem

Środa, 28 marca 2012 · Komentarze(3)
Wieczór miałem luźny, więc postanowiłem sprawdzić podjazd ulicą Strzałowską. Szybki dojazd na miejsce z wiatrem po czym start.
Pierwszy podjazd z blatu (a co to nie ja ;)) - uff, kurna daje po łydach ;)
następne już z mniejszej tarczy, bo jednak podjazd konkretny (jak na Szczecin).
Bardzo słaba nawierzchnia, nieciekawa okolica oraz długi dojazd raczej mnie nie zachęci do ponownych odwiedzin. Pojechałem z ciekawości o czym pisał kol. Saren86.
Co ciekawe puls za każdym razem zatrzymywał się na 162 i nie chciał iść więcej.
Podejrzewam, że jestem zmęczony po niedawnym poginaniu, poza tym szybko łapałem optymalną kadencję, obciążenie i oddech tak abym mógł długo jechać z takim nachyleniem. Nie było to 100% mocy, więc dało się 5 razy podjechać.

Do celów bloga trzasnąłem fotkę ze szczytu:
Strzalowska © James77


Wiem, że marna, ale wyjmując telefon wypadł mi dowód, co zauważył menel i nawet coś tam do mnie krzyczał. Miałem słuchawki w uszach więc go zignorowałem i zjechałem.
Czekał jednak na mnie przy kolejnym wjeździe i mi go oddał (piwa nie chciał). Fotka więc z "historią" :)

Wracając, wyprzedzający "na gazetę" autobus omal nie zepchnął mnie do rowu, gdy zostawił mi ledwo pół metra jezdni w dodatku z głęboką koleiną. Dogoniłem dziada później, ale nie chciało mi się już wykłócać. Co to da...

mocna jazda po kole

Wtorek, 27 marca 2012 · Komentarze(2)
Rano nie mogłem zwlec się z łóżka. Po południu była piękna wiosenna pogoda, postanowiłem więc uratować ten dzień i pojechać na szybkie koło.
Wiał lekki zachodni wiatr, było b. ciepło. Pierwszy raz w tym roku ubrałem wiosenne ciuchy.
Mocne tempo narzuciłem od razu po starcie licznika (bez rozgrzewki). Podjazd do tablicy Dobra z palącymi udami - to był najwolniejszy fragment, w Buku po dziurawym asfalcie poginałem szybciej. W Bismark uciekałem przed tirem, w Linken na czerwonym wymusiłem pierwszeństwo (spokojnie, wszyscy jeszcze stali), podjazdy 1 i 2 - po 30-32km/h. W sumie widzę, że mam problem z dłuższą jazdą na palących nogach, nawet stojąc nie mogę mocniej depnąć. Byłem tak skupiony na pedałowaniu, że w ogóle nie pamiętam co leciało w słuchawkach. Przez 99% trasy dawałem ile fabryka dała, więc trudno będzie mi poprawić ten czas (54:24). Ale rekord jest i o to chodziło.

p.s. garmin podaje, że spaliłem 1480cal-nie wiem czy to jest prawdziwe, chyba za dużo

poranna jazda

Poniedziałek, 26 marca 2012 · Komentarze(1)
Wróciły zimowe klimaty...
-2, mgła - dołożyłem drugie tylne światło i wyciągnąłem z szafy dodatkową warstwę ubrania.
Dzisiaj nie miałem motywacji do jazdy, stąd czas -jak na szosę- słaby...
Przegoniłem kilka saren i zająca, minąłem batmana...
Był okres, gdzie prawie zasypiałem, dopiero marznące kciuki mnie rozbudziły - zaczęły boleć.
Podjazdy 1 i 2 po 27 i 25km/h.
Wschód słońca o 6, więc nie jest tak źle, tylko to zimno...

krótka jazda po nowej pętli

Niedziela, 25 marca 2012 · Komentarze(1)
Kategoria 0-50km, wycieczka
Łikend minął mi pracowicie i jedynie dzisiaj przed śniadaniem mogłem wskoczyć na przecinaka poorać niemieckie drogi.
Moja pętla Bismarkowa trochę się znudziła, wyszukałem więc zamienną (na długość) trasę - Raminową. Na krótki, godzinny wypad bardzo fajna; niemieckie fragmenty mają idealne asfalty (szczególnie Grambow-Linken), a polskie są skrócone do minimum (tylko dojazd do granicy).
Moje podjazdy 1 i 2 po 33km/h
Jutro rano znów w ciemności...

p.s. waga 83,5 :D

<iframe src="" width="600" height="400" frameborder="0" scrolling="no" marginheight="0" marginwidth="0"></iframe>

poranna jazda

Piątek, 23 marca 2012 · Komentarze(3)
No i godzina "pękła" :) Czego można było się spodziewać. Można jeszcze urwać 3-4 minuty, ale przy okazji płuca też. Ranek bezwietrzny, z gęstymi miejscowymi mgłami. Przyjemnie się jeździ w porannym słońcu.
Na odcinku między polami (Blankensee - Bismark) jechałem w "miłym" fetorku gnojówki rozrzuconej na polach równolegle do drogi (na szerokość maszyny), nawet wyprzedzałem niemieckiego rolnika orzącego ten pas w swym gigantycznym traktorze.
Z cyklu napotkanych zwierząt: 3 czaple jedzące coś z pól, no i rekord - 12 saren (w parach lub 3 "osobowych" rodzinach). Płoszyłem je z krzaków, drzew, rowów, pól... No kurde pełno ich było :)
Z cyklu spotkanych bikerów: jeden samotny szosowiec... pewnie znowu ten z SaxoBank ;)

poranna jazda

Czwartek, 22 marca 2012 · Komentarze(0)
Po krótkiej przerwie pojechałem zrobić sobie luźne kółko. Górala postawiłem na kołki - robię mu wiosenny facelifting.
Z cyklu zwierząt spotkanych: dziś zając siedząc na polu nasłuchiwał szum gum :) (ale nie uciekł)
Ze spraw technicznych: szosa umyta, jednak hamulce coś głośno trą a w obręcze mam wtartą gumę z klocków i nie mogę tego doszorować.
Mimo wręcz rekreacyjnej jazdy (bez licznika jeszcze) wyszedł fajny czas (na podst. radia), jak miałbym bić rekord to spokojnie można zejść poniżej godziny (ale na szosie)

luźne kręcenie

Niedziela, 18 marca 2012 · Komentarze(2)
Kategoria 0-50km, wycieczka
Spokojne kręcenie po lesie przed jutrzejszym biciem życiówki. Nogi wypoczęte...
jestem gotów.

p.s. no to dojechałem tą poniedziałkową wycieczką... wpis do moderacji :/

poranna jazda

Piątek, 16 marca 2012 · Komentarze(2)
Dzisiaj spokojne kręcenie bez gonienia. W końcu można porozglądać się nieco po okolicy. W Blankensee wypłoszyłem z krzaków sarnę i pooglądałem sobie jak biegnie przez pola. W Mierzynie ignorant, któremu nie chciało się szyb oskrobać wyjeżdżając z Kokosowej zajechał mi scieżkę rowerową, zmuszając do gwałtownego hamowania - klasyka gatunku.
W sumie fajnie, że już piątek :)

poranna jazda - referencja

Czwartek, 15 marca 2012 · Komentarze(1)
Dziś prawdziwie bezwietrzna pogoda, 6 stopni, sucho i jasno (od 5:30 zaczyna świtać), co sprawiło, że mimo uczucia zmęczenia wykręciłem rekordowy czas.
Na razie nieoficjalny - z licznika, do potwierdzenia na gepeesie po pracy.
Podjazdy 1 i 2 po 26-7km/h, na trasie miejscami luźniej kręciłem (krótki odpoczynek) więc jeszcze jest trochę do urwania. Zauważyłem, że zysk czasowy w stosunku do zimowych jazd jest głównie na zakrętach, wtedy mocno zwalniałem teraz wchodzę w nie bez hamulców.
"Bociany" w Blankesee to chyba czaple siwe dziś się im dłużej przyjrzałem :)
Wracając do Linken trafiłem na niemiecką drogówkę, gdzie panowie schowali samochód na polanie (tej poniżej drogi) a na tle drzewa postawili fotoradar. Dodatkowo zamaskowany był brązowym okryciem - sam go ledwo zauważyłem, dla kierowców niewidoczny.

jest rekord :)


p.s. pozdrowienia dla kolarza z teamu saxo bank ;)

poranna jazda

Środa, 14 marca 2012 · Komentarze(2)
Drugi raz w tym tygodniu wykręcam najlepszy życiowy czas okrążenia.
Albo wiatr mi tak pomaga (podjazdy 1 i 2 po 28km/h), albo nauczyłem się lepiej rozkładać siły (na tej trasie), albo jest cieplej i nic mi już nie marznie więc sprawność lepsza.
Istnieje jeszcze cień nadzei, że jednak jestem trochę silniejszy i pojawiają się pierwsze efekty...
i tego się będę trzymał :)