Wpisy archiwalne w kategorii

jazda treningowa

Dystans całkowity:13483.16 km (w terenie 432.00 km; 3.20%)
Czas w ruchu:484:57
Średnia prędkość:27.86 km/h
Maksymalna prędkość:77.90 km/h
Suma podjazdów:22861 m
Maks. tętno maksymalne:179 (96 %)
Maks. tętno średnie:161 (86 %)
Suma kalorii:77737 kcal
Liczba aktywności:271
Średnio na aktywność:49.94 km i 1h 47m
Więcej statystyk

poranna jazda

Piątek, 6 kwietnia 2012 · Komentarze(2)
-4...
Mam nadzieję, że ostatni raz tej wiosny odmroziłem sobie dłonie.
Przegoniłem za to stadko saren na niemieckich polach.
Jeżdżę na mocniejszym niż zwykle przełożeniu i większe podjazdy pokonuję na stojąco co by się poruszać na rowerze.

poranna jazda

Czwartek, 5 kwietnia 2012 · Komentarze(0)
W końcu jazda w słońcu, mimo 2st C było ciepło.
Pora jakieś ćwiczenia wprowadzić, bo trochę nudno. Ileż można tak jeździć...
Nawet wiatru nie ma ;)

poranna jazda

Wtorek, 3 kwietnia 2012 · Komentarze(0)
Powróciłem do porannych jazd, bo jak mam wieczorem wejść na rower to mam milion wymówek co mam jeszcze do zrobienia. W łikend szosę dokładnie wyczyściłem, ale po dzisiejszej jeździe to już bez znaczenia...
Połowa trasy raczej lekko, bo dopóki nie rozgrzałem nóg to czułem ścięgna. Trochę się obawiałem czy to nie jakaś kontuzja, ale później przeszło i noga podawała.
Podjazdy 1 i 2 po 30km/h - nie mogłem sobie odmówić - w końcu zaczynam się do nich przyzwyczajać i traktować je jak płaski odcinek bez myśli, że "jeszcze to i w domu" (inna sprawa, że to nie żadne podjazdy tylko małe wzniesienia, ale tylko tyle jest na mojej porannej trasie).
Ogólnie przerwa dobrze mi zrobiła, czuję że odpocząłem.

poranna jazda i odcięcie prądu

Czwartek, 29 marca 2012 · Komentarze(1)
Dzisiaj miało być luźno i spokojnie, ale silny zachodni wiatr skutecznie mnie zatrzymywał. Miałem się nie wysilać, a zmagałem się z wiatrem, nogi po tygodniu mocniejszych jazd mocno zmęczone... No i stało się... w Buku... myślałem, że zejdę z roweru i usiądę obok. Brak mocy i chęci do wysiłku. Nogi "puste", nie mam czym depnąć. Turlałem się zaledwie. Jakoś pokonałem "mega" podjazd i za Bukiem już lekko z górki rozpędziłem się do szalonych 25km/h :).
Dawno tego stanu nie miałem, chyba jutro odpoczynek...

poranna jazda i wyścig z sarną

Środa, 28 marca 2012 · Komentarze(2)
Po wczorajszym pędzie miałem ochotę na regeneracyjną jazdę.
Prawie się udało, aż zacząłem spotykać sarny...
Jakaś samotna mignęła, dalej 4 bryknęły przez drogę ( o świcie mocno świecą im białe zadki :)... Została jedna niezdecydowana, machnąłem jej ręką i chyba spłoszyłem bo zaczęła biec do lasu akurat tego do którego ja też jechałem. :) Depnąłem do 40 i tak równolegle biegliśmy/jechaliśmy (ona po polu/ja asfaltem). Sprint trwał kilkanaście sekund, ale się nie dałem i "metę" przekroczyliśmy wspólnie. :)
Dalej bez przygód już spokojnie wróciłem do domu.

Strzałowska wieczorem

Środa, 28 marca 2012 · Komentarze(3)
Wieczór miałem luźny, więc postanowiłem sprawdzić podjazd ulicą Strzałowską. Szybki dojazd na miejsce z wiatrem po czym start.
Pierwszy podjazd z blatu (a co to nie ja ;)) - uff, kurna daje po łydach ;)
następne już z mniejszej tarczy, bo jednak podjazd konkretny (jak na Szczecin).
Bardzo słaba nawierzchnia, nieciekawa okolica oraz długi dojazd raczej mnie nie zachęci do ponownych odwiedzin. Pojechałem z ciekawości o czym pisał kol. Saren86.
Co ciekawe puls za każdym razem zatrzymywał się na 162 i nie chciał iść więcej.
Podejrzewam, że jestem zmęczony po niedawnym poginaniu, poza tym szybko łapałem optymalną kadencję, obciążenie i oddech tak abym mógł długo jechać z takim nachyleniem. Nie było to 100% mocy, więc dało się 5 razy podjechać.

Do celów bloga trzasnąłem fotkę ze szczytu:
Strzalowska © James77


Wiem, że marna, ale wyjmując telefon wypadł mi dowód, co zauważył menel i nawet coś tam do mnie krzyczał. Miałem słuchawki w uszach więc go zignorowałem i zjechałem.
Czekał jednak na mnie przy kolejnym wjeździe i mi go oddał (piwa nie chciał). Fotka więc z "historią" :)

Wracając, wyprzedzający "na gazetę" autobus omal nie zepchnął mnie do rowu, gdy zostawił mi ledwo pół metra jezdni w dodatku z głęboką koleiną. Dogoniłem dziada później, ale nie chciało mi się już wykłócać. Co to da...

mocna jazda po kole

Wtorek, 27 marca 2012 · Komentarze(2)
Rano nie mogłem zwlec się z łóżka. Po południu była piękna wiosenna pogoda, postanowiłem więc uratować ten dzień i pojechać na szybkie koło.
Wiał lekki zachodni wiatr, było b. ciepło. Pierwszy raz w tym roku ubrałem wiosenne ciuchy.
Mocne tempo narzuciłem od razu po starcie licznika (bez rozgrzewki). Podjazd do tablicy Dobra z palącymi udami - to był najwolniejszy fragment, w Buku po dziurawym asfalcie poginałem szybciej. W Bismark uciekałem przed tirem, w Linken na czerwonym wymusiłem pierwszeństwo (spokojnie, wszyscy jeszcze stali), podjazdy 1 i 2 - po 30-32km/h. W sumie widzę, że mam problem z dłuższą jazdą na palących nogach, nawet stojąc nie mogę mocniej depnąć. Byłem tak skupiony na pedałowaniu, że w ogóle nie pamiętam co leciało w słuchawkach. Przez 99% trasy dawałem ile fabryka dała, więc trudno będzie mi poprawić ten czas (54:24). Ale rekord jest i o to chodziło.

p.s. garmin podaje, że spaliłem 1480cal-nie wiem czy to jest prawdziwe, chyba za dużo

poranna jazda

Poniedziałek, 26 marca 2012 · Komentarze(1)
Wróciły zimowe klimaty...
-2, mgła - dołożyłem drugie tylne światło i wyciągnąłem z szafy dodatkową warstwę ubrania.
Dzisiaj nie miałem motywacji do jazdy, stąd czas -jak na szosę- słaby...
Przegoniłem kilka saren i zająca, minąłem batmana...
Był okres, gdzie prawie zasypiałem, dopiero marznące kciuki mnie rozbudziły - zaczęły boleć.
Podjazdy 1 i 2 po 27 i 25km/h.
Wschód słońca o 6, więc nie jest tak źle, tylko to zimno...

poranna jazda

Piątek, 23 marca 2012 · Komentarze(3)
No i godzina "pękła" :) Czego można było się spodziewać. Można jeszcze urwać 3-4 minuty, ale przy okazji płuca też. Ranek bezwietrzny, z gęstymi miejscowymi mgłami. Przyjemnie się jeździ w porannym słońcu.
Na odcinku między polami (Blankensee - Bismark) jechałem w "miłym" fetorku gnojówki rozrzuconej na polach równolegle do drogi (na szerokość maszyny), nawet wyprzedzałem niemieckiego rolnika orzącego ten pas w swym gigantycznym traktorze.
Z cyklu napotkanych zwierząt: 3 czaple jedzące coś z pól, no i rekord - 12 saren (w parach lub 3 "osobowych" rodzinach). Płoszyłem je z krzaków, drzew, rowów, pól... No kurde pełno ich było :)
Z cyklu spotkanych bikerów: jeden samotny szosowiec... pewnie znowu ten z SaxoBank ;)