Pierwszy serwis rolek - wymiana wszystkich łożysk - tak mi terkotało, jakby ktoś udarem w ścianę napierniczał. Teraz słychać szum kół i cichy szelest łańcucha.
Godzina jazdy z elementami akrobacji - jazda z jedną ręką na kierownicy, popijanie z bidonu, wolna jazda na pograniczu stójki i hit - jazda na stojąco :) Nie jest to takie trudne jak myślałem - jednak na nogach spoczywa cały ciężar ciała i szybciej się męczę niż normalnie jadąc. W sumie fajnie, bo wreszcie mogę jechać z ogniem w nogach.
W listopadzie - ogólnorozwojówka + dalsze gubienie sadła.
Pogoda beznadziejna, więc rolki dzisiaj Godzina na symulację porannej pętli. Przy okazji parę cyrkowych akrobacji typu jazda z jedną ręką na kierownicy (nawet udało mi się napić w czasie jazdy). Chciałbym na wiosnę umieć kręcić na stojąco - na razie kosmos.
Na napędzie kompaktowym przy kadencji 90 tętna na biegach: 10(najszybszy) - 160bmp 9 - 145 8 - 140 7 i niżej 130 ale zbyt lekko się kręci i rower staje się nerwowy na rolkach.
W czasie kręcenia naszedł mnie taki wniosek, że na tym sprzęcie ćwiczy się wytrzymałość i równowagę. I myślę, że maratony w których się ścigam wygrywa się głównie wytrzymałością - taki ich charakter.
wieczorem: 7x bieg 1/4
czirs, pora się nawodnić.
p.s. znak czasów - kiełbasa z grilla na cmentarzu... czekam na piwo z kija.
Wieczorem po spełnieniu wszystkich obowiązków zasiadłem w fotelu przed kompem w celu wyszukania kolejnego usprawnienia do roweru. Tak mi się dobrze siedziało, że już sobie odpuszczałem to ostatnie kręcenie gdy zadzwonił kol. Sargath i zapytał czemu nie kręcę? (czy jakoś tak ;)). Wziąłem się więc za siebie i tak powstał ten wpis. Szybko zleciało, bo w Trójce lista. 60%HRmax/45min.
P.S. fajnie, że jak tylko puściły lody to zaczęły pojawiać się propozycje do wspólnego kręcenia, i to w większej ilości niż mógłbym na wszystkich być...
Dzisiaj silny wiatr z deszczem skutecznie zniechęcił mnie do wyjścia (nawet z łóżka), no ale przecież mam rolki ;) 10min 60%HRmax - bez problemu 10min 75% - lekkie wahnięcia +/- 1% 5min 85% - nie mogłem dojść do zadanego tętna, przez 95% czasu było 83-84%, 10min 75% - często było 77%, trudno było zejść i utrzymać cel 10min 60% - tylko w teorii :/, ciągle 64-65 mimo bardzo wolnego i lekkiego kręcenia.
Dzisiaj zauważyłem (właściwie od wtorku), że tętno jest jakieś ospałe, tzn. wkręcam się na obroty, ale zmienia się powoli (wolno spada), no i ta końcówka - zastanawiająca (obawiam się przemęczenia). Trzeba doszkolić się w teorii (zdaje się, że będę musiał pomierzyć puls spoczynkowy, jednak to po zakończeniu tego mikrotreningu). Nogi za to "trzymają się" znakomicie, trochę dłonie bolą. 45min to bardzo optymalny czas do wysiedzenia na rolkach, jest co robić i się człek nie nudzi.