Wpisy archiwalne w kategorii

bieganie

Dystans całkowity:1738.35 km (w terenie 50.00 km; 2.88%)
Czas w ruchu:121:01
Średnia prędkość:15.18 km/h
Maksymalna prędkość:59.00 km/h
Suma podjazdów:982 m
Maks. tętno maksymalne:176 (94 %)
Maks. tętno średnie:166 (89 %)
Suma kalorii:7517 kcal
Liczba aktywności:103
Średnio na aktywność:17.74 km i 1h 10m
Więcej statystyk

poranna 50tka

Czwartek, 20 grudnia 2012 · Komentarze(0)
1st. ale już sucho na drogach.
Pomknąłem moją ulubioną poranną pętelką - do kota w Locknitz.
Przed wyjściem jeszcze szybki serwis, bo wczoraj leń wszedł mi na plecy - wd40 na łańcuch - niech ma na trochę.

Miałem zrobić 1567 zdjęcie kota, ale wybrałem małą piekarnię w Locknitz.
Może kiedyś o 6 kupię świeże bułki na śniadanie dla żonki :)
piekarnia w Locknitz © James77


Powrót pod wiatr, ale jestem idealnie na takie warunki ubrany i nie zmarzłem.
Fajna jazda.


p.s. wieczorem bieg 35min

poranna 30tka

Wtorek, 18 grudnia 2012 · Komentarze(5)
1st i mgła, tak samo jak wczoraj.
Ubrałem się też lekko i muszę przyznać, że jednak bardziej mi to odpowiada niż 2 termokoszulki, zwykła koszulka i bluza...

Ze zwierząt przebiegających drogę: zając, mysz polna, lis.

Dalej mokro, ale już nie odczuwam niepokoju, jak to sól, piasek, woda penetrują uszczelki, ogniwa łańcucha, łożyska, wyciera się teflon na goleniach...
Pogodziłem się z tym.

W końcu została przyjemność z jazdy...


p.s. wieczorem bieg 35min

umiesz liczyć? licz na siebie! + bieganie

Czwartek, 13 grudnia 2012 · Komentarze(0)
Kategoria bieganie
Po tygodniu stania roweru w serwise... odebrałem jak go oddałem.

Nie będę tu żalił się, ale koledzy muszą jeszcze popracować nad obsługą klienta, bo jeden wkurzony bardziej zaszkodzi niż 100 zadowolonych...

W domu sam zrobiłem serwis hamulców; odpowietrzyłem, założyłem nowe klocki... Klamki twarde, nic nie trze, nawet fajnie to wygląda :)
szacunkowy koszt warsztatu: uszczelka 70 (od zbiorcznika wyrównawczego), serwis - (chyba) 30zł x2 - 200 w kieszeni.
mój koszt - 2 piwa

Wieczorem bieganie 3x(10x1).

bieganie

Niedziela, 9 grudnia 2012 · Komentarze(0)
Kategoria bieganie
bieganie 3x(9x1)

waga: 80,8 - tłuszcz 12,7.
3 tyg. do spalenia kg - musi się udać...

poranna 30tka + masakra

Czwartek, 6 grudnia 2012 · Komentarze(7)
-3, sucho i brak śniegu.

Do granicy jechało się bardzo przyjemnie, śnieg zaczął padać, ale szczególnie nie przeszkadzał.
Tytułowa masakra zaczęła się za Blankensee na drodze do Bismark - tak tej ładnej asfaltowej drodze między polami.
Sypało już nieźle, a ja mając w planach 50km rozpędziłem się do swojej normalnej prędkości... zdziwiłem się tylko dlaczego przy naciskaniu pedałów mam uślizg tylnego koła... BĘC... leżę... Kuwa, walnąłem się w te same miejsca co we wtorek.
Wstaję, nogi same się rozjeżdżają - lód pod śniegiem - a tą drogą mam jechać ok 15km. Wpadłem na pomysł obniżenia ciśnienia w oponach, ale jak na złość nie mogłem wcisnąć tego cholernego dzyndzla w zaworze (mam samochodowe).
Siadam na rower - leżę, idę w inne miejsce - udaje się jechać. Wrzucam miękki bieg i delikatnie 7-8km/h jadę. Nie wpinam się nawet, bo co chwilę ratuję się przed kolejną glebą. Z czasem ciało się wychładza... (mam 3 warstwy + wiatrówka), zaczyna mi byc zimno, tracę czucie w palcach a później w dłoniach.
O fak, tak źle jeszcze nie było... Dotaczam się do Bismark, tam wjeżdżam na ścieżkę rowerową, prędkości w okolicach 15km/h, w Linken zaciskam zęby bo zaczynam mieć dreszcze...
Przekraczam granicę, wjeżdżam na krajówkę, asflat mimo śniegu dobrze trzyma, decyduję się rozpędzić do 25km/h....ciepłoooo. Nogi się rozgrzewają, ciepełko wlewa się do brzucha, na plecy, do ramion... wraca czucie w dłoniach...
Będę żył, jeszcze tylko dojechać do domu... za 15min jestem...

To była najgorsza pętla jaką w życiu przejechałem, poczułem jak zimno może być groźne. Do tej pory jedynie odmrażałem sobie ręce i dłonie, tym razem było dużo poważniej, a jechałem tak tylko przez 45minut...

Jak jeszcze było mi ciepło to zrobiłem zdjęcie:
nach Bismarck © James77



wieczorem bieg: 6x(4x1)

śnieżna, poranna 30tka + gleba

Wtorek, 4 grudnia 2012 · Komentarze(7)
- Śnieg, jedziesz? - pyta żona
- Na to czekałem! - odpowiadam, robiąc nam poranną kawę

Ubieram dodatkową wiatrówkę jako czwartą warstwę mimo, że jest 0. Słyszę jak wiatr wieje, więc powinna się przydać.
Śniegu trochę napadało (ok 5cm), choć pewnie - jak to w naszym klimacie nadmorskim - nie utrzyma się długo...

Czarny, mokry asfalt miałem tylko na krajówce (polskiej i niemieckiej), reszta to lekko lub w ogóle nie rozjechany śnieg.
Fajnie się jechało po niemieckiej stronie między Blankensee a Bismark. Tam padłem, kiedy zbyt mocno stanąłem na pedały... Stanąłem i za chwilę leżałem. Mój błąd i za wysokie ciśnienie w oponach (3,5bar). Stłukłem kolano (po ogrzaniu trochę kuleję) i łokieć...

Do Linken na ścieżce rowerowej przecierałem szlak, gdzieś mi mignęła sarna...
Wiatrówka się przydała, stale miałem ciepło, jednak pierwsza warstwa była całkowicie mokra, druga wilgotna, bluza sucha. Palce u nóg pod koniec zaczęły marznąć, rękawice narciarskie to mistrzostwo na rowerze - ciepło i sucho.

W rowerze nie mam przedniego hamulca, jeszcze przed wyjściem szybkie ustawienie zacisku z tyłu bo tarło i hamulec stale piszczał. Pomogło poluzowanie i ponowne skręcenie śrub - w ustawianiu zacisków robię się powoli mistrzem ;)


p.s. wieczorem bieg 6x(4x1) - tuż przed deszczem, śniegu niet.

bieganie + rollo

Niedziela, 25 listopada 2012 · Komentarze(4)
Kategoria bieganie, trenażer
rano bieg 7x(3bx2m)

po południu 1:30 rolek...bo zaczęło padać jak już byłem gotowy do wyjścia pojeździć po puszczy...
Wymyśliłem sobie jakiś program, żeby się nie nudzić:



dzień ważenia: 80,6kg (ciągły spadek - 1kg mniej niż 2 tyg temu)
tłuszcz 13,0 (też mniej), woda 61,9 (stały poziom), mięsko 45,9 (lekki wzrost)

idzie w dobrym kierunku :)