Najlepszą rzeczą, którą mogę zrobić dla nóg po bieganiu to wsiąść na rower i pojechać do pracy. Mgła bije rekordy gęstości. Dzisiaj nie widziałem drugiego brzegu Odry. Okulary są bezużyteczne, zastępuje je buff naciągnięty na nos. Chucham sobie, jadę...i płaczę. :)
Nic nie widać. Jechać w takim mleku to trochę ryzykowne, a jeszcze po ciemku na lampach to już ociera się o hardkor. Za każdym razem, kiedy nadjeżdżał samochód bacznie obserwowałem, kiedy snop światła zjedzie na drugi pas... Ja widać po wpisie, wszystkie zjechały. :)
Staty październikowe: waga: 86 (+6 do wagi startowej, +3 od poprzedniego pomiaru), tłuszczyk 14,6 - również w górę. Wpadłem w pułapkę żarcia wszystkiego co mam w zasięgu ręki. Myślałem że skoro spalam dziennie 1000-1500kcal rowerem i bieganiem mogę jeść co chcę i ile chcę. Jak widać to nieprawda. Dobrze, że zima przed nami. :) $: 340 (kurtka, serwis, wpisowe BBt)/6190
Czasem trafia się być w odpowiednim miejscu i czasie:
Lubię swój stały serwis. Mimo, że to mały sklepik i raczej wybór części mały (a jeżeli ktoś ma sprzęt z wyższej półki to nie kupi tam szpejów) to obsługa szybka i doświadczona. Koło wycentrowane (+ zwykła szprycha) za całe 17zł w 3 godziny. Można dalej jeździć.
Dygresja filzoficzna: Rower zaczyna dostawać śladów (zu)życia. Już nie jest taki z katalogu, błyszczący, o jakich się czyta w magazynach rowerowych...Tam inna szprycha, tu otarcie kiery o wąski przejazd, obity o kamień pedał, czy rysy lakieru od łańcucha...Lubię taki stan. Widać, że sprzęt pracuje.
Czirs, idę dawać dzieciakom cukierki bo ciągle do drzwi drzwonią. Helołin - polisz tradyszyn from juesej.
Poranny bieg zamiast roweru. Lekkość i szybkość - najlepszy czas pętli + parę innych rekordów. Ogólnie całość można podzielić na 2 części: 15min. łapania oddechu jak karpik i 30min. równego na 4 kroki, spokojnego głębokiego "napowietrzania" ciała i umysłu.
ps. Nogi już nie bolą. Etap rozbiegania zakończony. :)
Drugi tydzień tyrki. :) Nogi pracują zdecydowanie lepiej, chociaż do wieczornych wyjść muszę się zmuszać (biegam w ciemnicy z czołówką przez wsie). Dzisiaj, kiedy truchtałem przez las naszły mnie myśli o wilkołakach obserwujących mnie zza krzaków, bałem się spojrzeć w las w obawie przed zobaczeniem ich czerwonych oczu. Chyba w podstawówce za dużo horrorów wchłonąłem. Dobrze, że w nagrodę za odwagę czekał zimny browar (a nawet czy). :)
W czwartym tygodniu temperatura spadła do 1-2st. Za to o ok. 6:30 mam wschód słońca i czasem jest bardzo klimatycznie:
Poza tym wieczorem w mieście pełno batmanów. :) Zcentrowałem koło, udało mi się uniknąć paru kolizji, ciągle jest sucho... No i chyba przez bieganie jem większe śniadanie. O pączka. :)