fitnessowanie dzień 18

Czwartek, 21 kwietnia 2016 · Komentarze(1)
Aktywność: 16km tuptania. Te 1,5h rano to mój czas tylko dla mnie. Poświęcam go na myślenie o 2BBt; rozwiązuję awarie, ubieram się na noc, na dzień, jem, walczę z bólem... słowem przygotowuję się psychicznie. I tak mi zlatuje 5, 10, 15km i o - jestem pod domem. :)
Dieta: zmiana: jem podwójną kolację. Wpadnięcie w jakąś głodówkę to najgorsze co można zrobić odchudzając się. Organizm sam dopominał się o te brakujące kalorie. Nie żrę jak dziki - spokojnie, powoli tak żeby mózg zapamiętał, że jadł i nie męczył mnie już dzisiaj. :)

I przyjdzie ten moment kiedy będzie można stanąć obok:

(źródło: instagram)

fitnessowanie dzień 17

Środa, 20 kwietnia 2016 · Komentarze(6)
Aktywność: 50km rowerem do pracy. Obecnie jest okres bardzo zmiennej temperatury. Jednego dnia o 6 rano będzie 10, następnego 1 i tak w kółko. Na razie jeżdżę w jesienno-zimowym zestawie ubrania. 
No i napęd się skończył. Przeskakujący łańcuch na najbardziej używanych biegach skutecznie wkurza. Przy okazji zamówiłem nowe klocki na tył bo hamulca nie mam od miesiąca. :)

Dieta: W porównaniu do pierwszego restrykcyjnego tygodnia - trzeci to prawdziwe rozpasanie. Jem po prostu większe porcje  warzyw. Na trzecie śniadanie (taki pomost między śniadaniem a obiadem) do kefiru 2 jabłka lub inne owoce. Trochę męczy codzienne robienie tego wszystkiego w kuchni. Kiedyś to było maks 30min teraz grubo ponad godzinę + zmywanie garów. Nawet nie usiądę sobie po wszystkim z zimnym browarkiem w ręku, bo już jest późno i mam zakaz spożywania...

...A w Chile to mają dopiero drogi:

(źródło: Instagram)

fitnessowanie dzień 16

Wtorek, 19 kwietnia 2016 · Komentarze(3)
Aktywność: bieg w pięknym słońcu przy 7 stopniach. Cud, miód i orzeszki. Przebiegłem 16km.
Dieta: 16sty dzień "wyrabiania" nowych nawyków. Już się przekonałem do śniadań, obiadów w pracy, nie podjadania, zabijania głodu wodą, lub kawą zbożową, nie jedzenia wieczorem, czy nawet picia kefiru. :)
Nie przekonały mnie marchewki, które miałem jeść jak zgłodnieję. To jest dobre dla pań z reklam, trudne chwile zalewam Inką.

Stylówa ważna rzecz: 

(źródło: Instagram)

fitnessowanie dzień 15

Poniedziałek, 18 kwietnia 2016 · Komentarze(0)
Kategoria 50-100km
Aktywność: Przedpracowe, słoneczne 50km. Chociaż było 2 stopnie i jechałem w zimowym ubraniu to było miło. Szczególnie jak obok mnie lądował ptasi ultras - bociek. :)
Dieta: po takiej jeździe, drugie śniadanie robię królewskie. Oczywiście z tego co wziąłem do pracy na cały dzień jedzenia. :)

A kto dzisiaj rano pojeździł ten wygrał dzień:

fitnessowanie dzień 14 - test

Niedziela, 17 kwietnia 2016 · Komentarze(2)
Kategoria 50-100km
Aktywność: Niedzielny rytuał - 100km gdzieś po Niemcach. Nawet dobrze szło, chociaż zmarzłem w stopy. Rower tylko trochę przygotowany do sezonu, ale można już na nim jechać.
Dieta: Łikend masakruje dietę. Tzn. godziny posiłków, i jednak trochę więcej wtedy jem.
Niedzielny test czy dobrze idzie, czyli pomiary:
waga: 80,9kg (-1 od niedzieli)
tłuszcz 14,3% (-0,4 od niedzieli)
Tendencja spadkowa, po kg/tydz, czyli idealnie. 


fitnessowanie dzień 12

Piątek, 15 kwietnia 2016 · Komentarze(0)
Aktywność: 50km przed pracą w tej j%$#ej mgle i 2 st. C.
Nie cierpię mgły bo wysysa smar z łańcucha. 1,5h w takich warunkach i łańcuch zaczyna zgrzytać, linki gorzej pracują itd.
Na takie warunki przed wyjściem powinienem posmarować oliwą łańcuch, albo może jakiś towot dać to na dłużej by starczyło. :)

Dieta: Kaloryczność mojego żarcia z całą pewnością nie pokrywa dziennego zapotrzebowania. Czasem chodzę głodny, a tak nie powinienem się czuć. Jedynie co mogę wtedy robić to zalać się kolejną Inką, albo wcinać marchewkę. Jeszcze 2 tygodnie.

A jak za wolno się jedzie, to na koło wsiada taki "naginacz":

W sumie nie wiadomo na co patrzeć. ;)
(źródło: Instagram )

fitnessowanie dzień 11

Czwartek, 14 kwietnia 2016 · Komentarze(3)
Aktywność: 12km biegu w 59min. Nawet całkiem lekko, chociaż nadal uważam, że brak mi tej sprężystości kroku maratończyków. Może jeszcze za słaby jestem.
Dieta: Po 12km biegu czy 50km roweru standardowe drugie śniadanie (czyli bułka + owoc) to za mało. Dlatego dorzuciłem trochę słodkiego. Najpierw były to 2 owsiane ciastka z cukierni, ale po co to jeść, jak można zrobić je samemu i wiedzieć ile cukru tam jest. ;)
Teraz uzupełniam kalorie zrobionym przez Trenerkę (ja tylko mieszałem) domowym batonem energetycznym. Cała blacha zawiera tylko 2 łyżki miodu. Słodkie to...i pyszne. 2 małe kawałki do śniadanie pozwalają przeżyć do kolejnego posiłku 3 godziny później: kefiru z owocem.

W necie wszyscy już jeżdżą, wyglądają super i w ogóle. A Pani te warkoczyki nie przeszkadzają? :)

Yyyy chyba głupio zagadałem. Może jednak pojadę dalej. :)
(źródło: Instagram)

fitnessowanie dzień 10

Środa, 13 kwietnia 2016 · Komentarze(0)
Środa - rower
Aktywność:
Rano 50km we mgle "killer". Czyli takiej, w której wyprzedzający mnie samochód znika po sekundzie. Wolałem zbyt długo nie zastanawiać się jaki refleks mają kierowcy o 6 rano...

Dieta:
Jeszcze zdarza mi się otworzyć lodówkę i...moment, zaraz, stop, żadnego podjadania...zamykam i idę w kąt cicho pochlipać nad tym pysznym kawałkiem krakowskiej...

Wierzę, że kiedyś przyniesie to efekty bo jak mówili nasi rodzice: bez pracy nie ma kołaczy:

(źródło: Instagram)


fitnessowanie dzień 9

Wtorek, 12 kwietnia 2016 · Komentarze(5)
Wtorek - biegamy.
Żeby nie klepać jednej pętli ruszyłem się trochę dalej. Też znana trasa, ale teraz jakby szybciej. ;)
12km w godz.(wpisany dystans z wczoraj)

Z jedzenia: wg teorii 5-6 posiłków dziennie, nie wyobrażałem sobie jeść obiadu o 14 (w godzinach pracy). Całymi latami jadłem, kiedy był czas, a teraz: Panowie stop! Idę zjeść brokuły. :)

Też bym sobie tak pojeździł:

(źródło: Instagram)

fitnessowanie dzień 8

Poniedziałek, 11 kwietnia 2016 · Komentarze(0)
Drugi tydzień  "wychudzania":
Plan: rano 50km, wieczorem 10km.
Dieta prawie jak tydzień temu + do drugiego śniadania po rowerze dołożone 2 kawałki energetycznego batonu własnej produkcji (ok, Trenerki) + kawa Inka (można ją pić bez ograniczeń w przeciwieństwie do zwykłej kawy).

Wieczorem - tylko plank.

A na mecie nic tak dobrze nie smakuje jak łyk coli (na razie dla mnie produkt zakazany):

(źródło: Instagram)