poranna 30tka

Środa, 19 grudnia 2012 · Komentarze(3)
- Oleju! Daj mi k%$#a oleju! - krzyczał łańcuch już od pierwszych metrów - boooo ci strzelę w Blankensee!
Piszczał tak pół trasy, słyszałem go nawet przez słuchawki...

Temperturę mamy stabilną od kilku dni. Dzisiaj w końcu bez mgły, sucho na drogach - słowem - przyjemnie.

Wszedłem na wyższy level blogopisania - targam na plecach aparat - a nóż się przyda :)

Jechałem bez napinania się na jakieś czasy, więc w wolnej chwili trzasnąłem pamiątkową fotę:
poranna 30tka © James77


howgh

poranna 30tka

Wtorek, 18 grudnia 2012 · Komentarze(5)
1st i mgła, tak samo jak wczoraj.
Ubrałem się też lekko i muszę przyznać, że jednak bardziej mi to odpowiada niż 2 termokoszulki, zwykła koszulka i bluza...

Ze zwierząt przebiegających drogę: zając, mysz polna, lis.

Dalej mokro, ale już nie odczuwam niepokoju, jak to sól, piasek, woda penetrują uszczelki, ogniwa łańcucha, łożyska, wyciera się teflon na goleniach...
Pogodziłem się z tym.

W końcu została przyjemność z jazdy...


p.s. wieczorem bieg 35min

poranna 30tka

Poniedziałek, 17 grudnia 2012 · Komentarze(4)
Niech pani Pogoda się zdecyduje: albo +5, albo niech od razu przy%$#li na -15 i będzie wiadomo co robić...

Przy 3st. i gęstej mgle włożyłem żarówiastą wiatrówkę, ale żeby się w tym nie ugotować to pod spód tylko jedna termokoszulka i zwykła rowerowa dla kieszeni...
Nie specjalnie to wyszło, bo w łokcie wyraźnie zimno było, za to klata cała mokra od potu...

Obawawiałem się stanu dróg po niemieckiej stronie, ale zupełnie niepotrzebnie. Drogi czarne, lekko mokre, ścieżka rowerowa Bismark-Linken czarna...

Jedynie skrót w Blankensee zostawiony samemu sobie:
droga w Blankensee © James77


Utknąłem (mimo nowych opon) i musiałem jechać przez wieś.

Aaaa, nowe oponki mam jeszcze, Michelin country mud 2.00, napompowane do 1,8bar.
Dają radę po śniegu, w końcu mnną nie miota jak szatan ;)

jazda!... do pracy

Piątek, 14 grudnia 2012 · Komentarze(5)
Kategoria 0-50km, praca
...czyli mój powrót na rower.
Nareszcie mogłem cieszyć się jazdą w śniegu. Niedługo jednak, bo warunki terenowe w lesie przerosły możliwości moich łysych opon i ciągle walczyłem z poślizgami i zakopywaniem się w śniegu...

Ze strat poniesionych: zgubiłem ulubione okulary, które miałem przewieszone przez pasek plecaka
Z listy zakupów: 2 nowe opony z grubym bieżnikiem

za to nowa konfiguracja ubrań dobrze pasuje na taką temperaturę.


powrót: przez Jasne Błonia i dalej bokiem na wieś.

umiesz liczyć? licz na siebie! + bieganie

Czwartek, 13 grudnia 2012 · Komentarze(0)
Kategoria bieganie
Po tygodniu stania roweru w serwise... odebrałem jak go oddałem.

Nie będę tu żalił się, ale koledzy muszą jeszcze popracować nad obsługą klienta, bo jeden wkurzony bardziej zaszkodzi niż 100 zadowolonych...

W domu sam zrobiłem serwis hamulców; odpowietrzyłem, założyłem nowe klocki... Klamki twarde, nic nie trze, nawet fajnie to wygląda :)
szacunkowy koszt warsztatu: uszczelka 70 (od zbiorcznika wyrównawczego), serwis - (chyba) 30zł x2 - 200 w kieszeni.
mój koszt - 2 piwa

Wieczorem bieganie 3x(10x1).

bieganie

Niedziela, 9 grudnia 2012 · Komentarze(0)
Kategoria bieganie
bieganie 3x(9x1)

waga: 80,8 - tłuszcz 12,7.
3 tyg. do spalenia kg - musi się udać...

bez hamulców...

Piątek, 7 grudnia 2012 · Komentarze(9)
Kategoria 0-50km, praca
...nie powinno się jeździć.
Wczorajsze serwisowanie nie przyniosło skutku. Niby poprawnie je zalewam a nie mogę uzyskać mocnego ścisku, nie wiem gdzie popełniam błąd.
Skuteczność na poziomie 30% - jestem w stanie rozpędzić się na zaciśniętych klamkach, zjazdy to strach w oczach...
Zaryzykowałem i pojechałem do pracy - jak co piątek - przez las. Na Głębokim zrobiłem zdjęcie:

Głębokie nocą © James77


W lesie śnieg i -6 co daje świetne warunki do jazdy. Przyjemnie i ciepło było, chociaż pod koniec sztywniały palce. Pojechałem na Gubałówkę, a później zjazd lasem po jakiś mało pochylonych ścieżkach. Niskie ciśnienie w oponach pomagało i nie zrywałem przyczepności. Śnieg fajnie trzeszczał pod kołami. Jak temperatura się utrzyma to na łikend będzie gdzie jeździć.
Na razie mnie to ominie bo jutro wiozę rower do serwisu - Hayesy mnie pokonały...


Wieczorem powrót bocznymi drogami do domu. Siła hamowania 5% - czyli wydaje się, że hamuje - udało się przejechać bez zatrzymywania.

poranna 30tka + masakra

Czwartek, 6 grudnia 2012 · Komentarze(7)
-3, sucho i brak śniegu.

Do granicy jechało się bardzo przyjemnie, śnieg zaczął padać, ale szczególnie nie przeszkadzał.
Tytułowa masakra zaczęła się za Blankensee na drodze do Bismark - tak tej ładnej asfaltowej drodze między polami.
Sypało już nieźle, a ja mając w planach 50km rozpędziłem się do swojej normalnej prędkości... zdziwiłem się tylko dlaczego przy naciskaniu pedałów mam uślizg tylnego koła... BĘC... leżę... Kuwa, walnąłem się w te same miejsca co we wtorek.
Wstaję, nogi same się rozjeżdżają - lód pod śniegiem - a tą drogą mam jechać ok 15km. Wpadłem na pomysł obniżenia ciśnienia w oponach, ale jak na złość nie mogłem wcisnąć tego cholernego dzyndzla w zaworze (mam samochodowe).
Siadam na rower - leżę, idę w inne miejsce - udaje się jechać. Wrzucam miękki bieg i delikatnie 7-8km/h jadę. Nie wpinam się nawet, bo co chwilę ratuję się przed kolejną glebą. Z czasem ciało się wychładza... (mam 3 warstwy + wiatrówka), zaczyna mi byc zimno, tracę czucie w palcach a później w dłoniach.
O fak, tak źle jeszcze nie było... Dotaczam się do Bismark, tam wjeżdżam na ścieżkę rowerową, prędkości w okolicach 15km/h, w Linken zaciskam zęby bo zaczynam mieć dreszcze...
Przekraczam granicę, wjeżdżam na krajówkę, asflat mimo śniegu dobrze trzyma, decyduję się rozpędzić do 25km/h....ciepłoooo. Nogi się rozgrzewają, ciepełko wlewa się do brzucha, na plecy, do ramion... wraca czucie w dłoniach...
Będę żył, jeszcze tylko dojechać do domu... za 15min jestem...

To była najgorsza pętla jaką w życiu przejechałem, poczułem jak zimno może być groźne. Do tej pory jedynie odmrażałem sobie ręce i dłonie, tym razem było dużo poważniej, a jechałem tak tylko przez 45minut...

Jak jeszcze było mi ciepło to zrobiłem zdjęcie:
nach Bismarck © James77



wieczorem bieg: 6x(4x1)

poranna 30tka

Środa, 5 grudnia 2012 · Komentarze(1)
Wysypały się wczoraj wpisy na BSie o ataku zimy...
W Szczecinie na razie odpuściła, wszędzie czarno i mokro, lekko tylko padał ni to śnieg ni to deszcz...

Dzisiaj eksperyment ubraniowy: bluzę zamieniłem na wiatrówkę. Zestaw się sprawdził, było ciepło i nie b. mokro (pierwsza warstwa lekko wilgotna), druga sucha. Jestem za to bardziej widoczny, bo kurtka jest "żarówiasta", do tego ubiór jest cieńszy i bardziej wygodny.

Warunki na drodze takie sobie: 0st, trochę błota pośniegowego, mokre asfalty i zacinający deszcz. Prędkości w takich warunkach też mniejsze, bo średnio 26-7, poza tym na tych kółkach jakoś ciężej się jedzie...