Aktywność: 16km biegania. Na szczęście przy tej aktywności w 3 stopniach marzną tylko dłonie, reszta ciała jest gorąca. Więc zimna wiosno mam cię w d%$ie. :)
Dieta: standardowe jedzenie to co Trenerka zrobiła + banan, Tymbarkowy fruktajl, 2 owsiane ciastka. I oczywiście litry Inki. :)
A jak chcecie nowe skarpety to na Instagramie reklamują się dziesiątki osób produkujących odzież pod swoją marką:
Aktywność: 35km roweru w 2 stopniach, bez słońca, bez hamulca, bez sprawnego napędu i jeszcze spóźniony dlatego tak krótko. ;) Już czuję łikendowy finisz cieniowania i zaczynam sobie odpuszczać. Jeszcze 2 razy. Dieta: Standardowa dieta Trenerko-Dietetyko-Żonki + butelka owocowej przekąski, 3 owsiane ciastka, banan i jakieś 3 litry Inki. Od 2 tygodni jem o 50% większe kolacje niż na początku miesiąca. Muszę uzupełniać spalone rano kalorie, inaczej nie będę miał energii na kolejny trening.
A w Kanadzie też dzisiaj zimno było (a może to wczoraj):
No jak termometr za oknem pokazuje 23st C w słońcu to... może być złudne. Na rower całkiem dobrze, ale na bieganie jeszcze lepiej. Ubiór już lekki (jeszcze na długo), ale nareszcie było ciepło i przyjemnie. O to chodzi. Endorfiny mode on. :))
poniedziałek - praca wtorek - jeszcze więcej pracy środa, czwartek, piątek, sobota, niedziela - ciągle więcej pracy styczeń, luty... Buuum! Your brain has destroyed. Go to ride. Najlepiej do lasu:
Moja własna granica jest moją inspiracją, widzę ją coraz dalej, jednak jest ode mnie w odległości zaledwie...???. 20 dni.
10km biegu - przez ten wicher pół nocy nie spałem. Ciężko się biegło, szczególnie na odkrytych, polnych terenach. Biegam mniej więcej o stałej porze, spotykam więc te same samochody. Jeździ taki jeden mały ch%$k, który na 2km prostej nie raczy wyłączyć długich świateł, co skutecznie mnie oślepia. Tak jest za każdym razem, macham do barana ale to nic nie daje. Chyba pora zmienić trasę... 20km roweru (2x10) - rano w szczycie z pędzącymi samochodami. Dobrze, że mam radio w uszach bo normalnie bym się bał...
Po sobotnim męczeniu wątroby, rano nie byłem chętny do jakiegokolwiek wysiłku. Na szczęście się ruszyłem i dobrze, bo fajnie to wyszło. Domowe kręcenie kilometrów jakie by nie było to tylko zastępstwo. Nie ma to jak walka z wiatrem czy pokonywanie kolejnych kilometrów o własnych siłach. :)